Podczas mojej wieloletniej pracy z dziećmi niejednokrotnie spotkałam się z pytaniami od strony rodziców: czy moje dziecko posiada talent? Czy moje dziecko potrafi śpiewać? Tańczyć? Czy ma poczucie rytmu? Te oraz podobne pytania są oczywiście zrozumiałe. Sama jestem mamą i wiem, jak wiele nadziei rodzice pokładają w swoich pociechach. Czasami bywa, iż swoje swoje dorosłe ambicje przerzucają właśnie na swoje dzieci („musi być najlepsze”, „wiele w nie inwestuję więc powinno być świetne” itp.). Tę sprawę zostawiam jednak na inny artykuł, a poświęcę teraz uwagę samemu zagadnieniu talentu.
Co to znaczy być utalentowanym? Aby dokonać próby odpowiedzi na to pytanie warto wyjaśnić, czy różni się zdolność dziecka od jego umiejętności. Na przestrzeni wieków pojawia się wiele teorii i koncepcji zdolności muzycznych dzieci (w tym artykule będę pisać o zdolnościach muzycznych, gdyż te zagadnienia są mi szczególnie bliskie). Od Piageta i Mooga, przez Dalcroze'a, aż do Gordona i innych, każdy nieco inaczej ujmował te pojęcia. Ale jedno było spójne (na podstawie wieloletnich badań nad rozwojem dziecka): ZDOLNOŚĆ to coś, z czym dzieci się rodzą. Jest to zespół cech, zdolności, w które dziecko wyposażone jest przychodząc na świat. Czy oznacza to, iż już jako niemowlak może śpiewać i grać? To pytanie ma oczywiście formę żartu, ale warto nieco bliżej to wyjaśnić. Wielu badaczy rozwoju muzycznego uważa, iż zdolności „dają o sobie znać” do około 3-4 roku życia. To znaczy, że jeśli dziecko do tego czasu wykazuje dużą aktywność muzyczną, śpiewa, tańczy, powtarza rytmy, melodie – to prawdopodobnie ma zdolności muzyczne. Można nazwać je wtedy TALENTEM. Ale sam talent nie wystarczy. I tu pojawia się pojęcie UMIEJĘTNOŚCI. Umiejętność to coś, co dziecko nabywa z czasem, z wiekiem, poprzez ćwiczenie, rozwój, pracę nad zdolnościami. Oczywiście do pewnego wieku. Dlaczego do pewnego wieku?
Wyobraźmy sobie, że na świat przyszedł Jaś. Chłopiec ten urodził się w rodzinie, w której od zawsze było dużo muzyki, mama z tatą lubili śpiewać, być może któreś z nich grało na instrumencie. Chcieli więc aby ich syn również zajął się muzyką. Od wczesnych lat był już zapisany na pianino, być może gitarę, uczył się śpiewać itp. Jego umiejętności wzrastały i w wieku 35 lat był już wziętym pianistą (oczywiście o ile sam to lubił i w trakcie dorastanie nie wybrał dla siebie innej drogi). W innej rodzinie na świat przyszedł Staś. Czy Staś miał zdolności muzyczne – tego nikt do końca nie mógł stwierdzić, gdyż w domu nie za wiele było muzykowania, śpiewania, itp. Staś miał co prawda nauczycieli w szkole, którzy zwracali uwagę na pewne jego predyspozycje, ale rodzice nie uważali, aby warto było coś z tym zrobić. Staś wybrał więc dla siebie inną drogę. Jednak w trakcie dorastania pewien nauczyciel (być może ciocia, osoba z zewnątrz) stwierdzili, że Staś ma duże zdolności muzyczne, dobry słuch i poczucie rytmu. Staś zapragnął więc nauczyć się gry na danym instrumencie. Czy jednak był tak dobry jak Jaś? Nie. Nie rozwinął bowiem w odpowiednim momencie swoich umiejętności – posiadał tylko zdolności z dzieciństwa. Można więc powiedzieć, iż posiadał talent, ale nie rozwinął go na tyle, aby być jednym z najlepszych. Tak czy inaczej, był dobry w tym, co robił.
Przede wszystkim poświęcać dziecku czas. Obserwować, rozmawiać, włączać w różnorodne aktywności. Śpiewać, tańczyć, pozwalać na swobodną ekspresję, na ruch, na wyrażanie siebie. Nie denerwować się, gdy dziecko artykuuje różne dźwięki i jest za głośne, nie strofować, gdy łapie patyk i wystukuje rytmy na chodniku. Nie mówić „nie wygłupiaj się”, gdy nagle podczas spaceru zacznie pląsać lub tańczyć. Nie wyrywać pędzla, gdy bardzo chce pomóc nam w malowaniu. Pozwalać na wspólne gotowanie, pomaganie w domowych obowiązkach. Przede wszystkim zaś kochać i do niczego nie zmuszać. Wtedy na pewno żadnego z talentu naszej pociechy nie przeoczymy i umiejętnie skierujemy je na właściwe tory.
Odpowiedź jest jedna: oczywiście, że warto! Zarówno dzieci, u których gołym okiem widoczne są określone predyspozycje, jak i dzieci, które wciąż jeszcze szukają tego, co ich interesuje. Zajęcia dla dzieci - muzyczne i taneczne są wspaniałą inwestycją w rozwój dziecka. Nawet wtedy, gdy nie jesteśmy do końca przekonani, czy to właściwa droga naszej pociechy. Czasami z początku wydaje się, że dziecko nie potrafi poprawnie powtórzyć melodii, odpowiednio wystukać rytmu czy zrobić dobry krok w tańcu. Ale z czasem, nie poddając się, te umiejętności będą się rozwijać – oczywiście u konkretnych osób do różnego poziomu. Zawsze jednak wyjdzie to małemu artyście na dobre – poza walorami czysto edukacyjnymi dzieci uczą się współdziałać w grupie, a ich pewność siebie wzrasta. Nikt z nas, nauczycieli, nie może nigdy stwierdzić, że jakaś pociecha nie nadaje się do danych aktywności. To może przekreślić drogę rozwoju, a tym bardziej zniechęcić dziecko do uczestniczenia w różnorodnych zajęciach. Jeśli tylko chce i lubi – na pewno wyniesie z zajęć coś dla siebie.
Autorka Paula Kunicak http://www.piaskownica.eu/nasz-zespol/paula-kunicka